Skocz do zawartości

Densen DM 10

Typ sprzętu: Wzmacniacze Stereo

Producent: Densen

Model: DM 10


Dobry

(3.67/5)


(3.67/5 na podstawie 3 opinii)

sprzet
ciasteczkowypotwor

Data dodania: 12 marzec 2013

ciasteczkowypotwor

Data dodania: 12 marzec 2013

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • Ciekawy wygląd
  • Kiepska konstrukcja, brak softstartu - wywala zabezpieczenie C10, płytka z potencjometrem i przełącznikiem wejść wisi na gniazdach. Brak pasty pomiędzy blachami radiatora i obudowy.

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: sprzęt posiadany kiedyś

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Dla testów

Opinia:

Wzmacniacz miałem niedługo. Jak na swoja cenę i audiofilskość, wygląd niezły.

Ale zajrzyjmy do wnętrza. Zobaczymy trochę niedbale zaprojektowaną płytkę, szyny masy i zasilania jakoś dziwnie zakręcają wokół kondensatorów - niewiadomego producenta. Brak połączenia masy z obudowa skutkuje częstymi pięknymi brumami. Rezystory emiterowe, ciekawe zastosowanie kilku równolegle połączonych rezystorów 1/4W. Zainstalowanie płytki przełącznika i potencjometrów wiszących na złączach sygnału - rewelacja jak na tę kasę. Przełącznik sygnał za pomocą wielopozycyjnego przesuwnego przełącznika - ostatnio widziałem takie w wieży sharpa za 30zł z wystawki. Nie można było dać przekaźników? Jakość elementów, tak cztery piękne Sankeny, ale reszta jakaś taka "multicomp".

Kwaitek, masa wzmacniacza lewy i prawy kanał, łączy się rezystorem 2,2om z masą obudowy i masą sygnału poprzez przewody sygnałowe. No pokłony chylić dla konstruktora...

 

Odsłuch. Podłączam, watuje bezpiecznik bo ciągle wywala (dwa trafa dają razem obciążenie siebie 4om,lepiej jak odkurzacz). Udało się, włączył się, lekkie stuknięcie w głośnika, ok, można odpalić CD.

Gra to całkiem nieźle, wyraźiście, środek trochę oddalony, dół też, ale silny, czuć go.

Hmm, dlaczego taki drogi audiofilski wzmacniacz gra jakoś tak podbarwiając górę?

 

A sobie zmierzę...

Tadam!!

 

Wzmacniacz podbija sygnał w okolicy 1,8kHz o prawie 6dB, już wiem skąd taka przestrzeń w brzmieniu.

 

Dajemy sześc tysięcy za wzmacniacz któy nawet nie gra równo, nie mówiąc o konstrukcji przypominającej Onkyo z lat 70'.


Fr@ntz

Data dodania: 24 wrzesień 2006

Fr@ntz

Data dodania: 24 wrzesień 2006

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • - brzmienie - niebanalny wygląd
  • - brak pilota - delikatny panel przedni

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: od 1 miesiąca do roku

Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: - rynek wtórny

Ile zapłaciłeś/aś?: poniżej 3000

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: ze względu na dźwięk, jakość wykonania i "zewnętrzne piękno"

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: - Thule Spirit IA60 - Denon PMA 1500AE - Exposure 2010 i 2010S

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: - Yamaha CDX 396 z BB opa 2604 i zegarem Garmina - AA Hyperion II i Klon Totem Mite ver superb

Opinia:

Po pozbyciu się Sound Projecta 3SE szukałem wzmacniacza tranzystorowego (na lampę przyjdzie czas jak Klon podrośnie) charakteryzującego się ciepłym, niemalże lampowym brzmieniem. Jednak kiedy poznałem DM-10 wiedziałem, że zostanie w moim systemie. Pomimo niezbyt imponującej wysokości i szerokości wzmacniacz jest niespotykanie głęboki. Swoje 5 groszy w tym temacie dokładają monstrualne (wielkości "literatek") dwie gały, które w moim egzemplarzu są srebrne a nie jak w większości złote. W połączeniu z dwu centymetrowym, akrylowym czarnym frontem wrażenie jest na prawdę piorunujące. Piorunujące są również wrażenia podczas przenoszenia wzmacniacza, gdyż waga 17,5 kg przy takich gabarytach może nieprzyjemnie zaskoczyć. Aha i na koniec wstępu kilka słów o budowie wewnętrznej: wzorcowe dual mono na dwóch 300W trafach toroidalnych, 80000 mikrofaradów, brak sprzężenia zwrotnego, 4 wejścia liniowe i 2 pętle magnetofonowe.

A teraz specialite de la maison, czyli brzmienie:

Pierwsze co słychać to moc, ale nie w stylu kręconej na maxa Hondy CRX, ale raczej w stylu Bentleya. Nie słychać żadnej nerwowości, szarpania, wszystko odbywa się niezwykle płynnie i naturalnie, zgodnie z naturalnym i zamierzonym przez wykonawcę tempie. Gra po prostu tak jak ma być i już, ani szybciej, ani wolniej. Tam gdzie ma być cicho i delikatnie tak jest, ale jeśli tylko kompozytor/wykonawca doszli do wniosku, że czas potrząsnąć słuchaczem, to nie ma zmiłuj. Na początku obcowania z tym wzmacniaczem miałem delikatne zastrzeżenia do minimalnego wycofania sceny, jednak z czasem zacząłem zwracać uwagę na bardzo dobre budowanie tejże sceny wgłąb. O pomijaniu, spłycaniu, czy rozmazywaniu dalszych planów możemy zapomnieć. Jeśli tylko terzta toru na to pozwoli usłyszymy wszystko co zostało zapisane na srebrnym krążku. No i największa zaleta DM-10 - prezentacja wokali. To się po prostu "w pale nie mieści" jak ten wzmacniacz potrafi zaczarować ludzkie głosy. Wiem, że niektórzy uznają to za profanację, ale ten czarny jak noc tranzystor wydobywa z wokali takie samo ciepło, emocje i sexapeal jak dobra lampa. Oczywiście ciarki po plecach możemy poczuć jedynie na dobrze zrealizowanych krążkach, bo jeśli realizator zamiast zająć się pracą oglądał gołe dupy w internecie, wokalista cierpiał na syndrom dnia poprzedniego a na dodatek na masteringu uznali, że targetem dla tej płytki będą posiadacze boomboxów to lepiej od zapomnijcie o takich wrażeniach (i o takowej płycie też).

Wysokie tony bardzo dobrze komponują się z opisaną powyżej nasyconą średnicą. Lśnią niczym krople rosy na źdźbłach trawy w Tatrach o 5-ej nad ranem w środku lata. Są krystalicznie czyste a jednak nie ranią uszu, tylko starają się przekazać wszystko co zostało zapisane na płycie do kolumn (a co one z tym zrobią to już inna bajka).

Na koniec zostawiłem bas, który na początku może wydawać się trochę ospały. Jednak to tylko takie pozory spowodowane "manierą" wzmacniacza.

Maniera ta dotyczy sposobu kreślenia linii basowej. Nie jest ona ostra i zimna jak stal, lecz ciutkę grubsza, dzięki czemu wzmacniacz ze stoickim spokojem prezentuje pełną paletę basowych dźwięków skupiając się na muzyce a nie na poszczególnych nutach.

Wszystko razem tworzy cudownie muzykalną i kulturalną całość o wprost niespotykanej wręcz homogeniczności. Jego klasa nie zabija w iągu pierwszych 5 minut odsłuchu. Jest podobna do dobrego wina, które im dłużej smakujemy tym więcej barw i detali jesteśmy w stanie odkryć.


tb82

Data dodania: 18 marzec 2006

tb82

Data dodania: 18 marzec 2006

Jakość/cena
Ocena ogólna
Jakość/cena
Ocena ogólna
  • hmm..no może brak pilota..

Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: ponad rok

Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Rock, pop, jazz, metal, klasyka...w każdym materiale utrzymuje równy i co najmniej dobry poziom.

Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Copland csa28

Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Dali 450, Sony xa-50es, kimber 8tc, ic gld

Opinia:

Egzemplarz z pierwszej seri, na transformatorach toroidalnych. Wykonanie i wygląd po prostu pierwsza klasa jak dla mnie. Natomiast dźwięk...za tą cenę chyba lepszego nie mógłbym mieć. Niezła dynamika, świetne wypełnienie, piękna barwa, nisko z chodzący bas, dzwiek posiada odpowiednią "masę". Wysokie i przestrzeń są ok, chodz tutaj Copland csa28 pokazał większą klasę. Wybrałem Densena ponieważ jest wzmacniaczam o wiele bardziej uniwersalnym od Coplanda, który to najlepiej w mojej opini wypadal w materiale jazzowo-akustycznym.




Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.